sobota, października 17, 2015

to taki pozornie mały krok...

Gdy arytmia miejskich świateł dzień mi wyznacza i w poszukiwaniu większego sensu pół życia straciłam - miło w końcu zrobić coś absolutnie tylko dla siebie.  Wolo Sękowa - here I come!

środa, września 07, 2011

być może koniec marazmu

kto żyw niech trzyma kciuki. Jeśli w ciągu najbliższego tygodnia nie zmieni się moje biurwowe życie - to nie wiem kiedy się zmieni... i czy w ogóle... Oznaczałoby to ostateczną kropkę na blogu. Ostateczną w tym sensie li tylko, że i tak on nie istnieje odkąd grzędę kurnikową zajęłam, co nie tylko popędy zabija ale i komórki szare niestety (taka forma samoobrony, ech..), a w tym wypadku istnieć przestałby ostatecznie. Na szczęście obyłoby się zdecydowanie bez ofiar...

Szkoda mi tego wszystkiego, ale gdzieś, kiedyś balon frustracji musi albo ulecieć albo pęknąć, ot co...

sobota, marca 19, 2011

trochę masakra a trochę nie...

No i stało się, zostaję pełnoetatową biurwą. Tak mnie się przynajmniej wydaje.... Prima aprilis - idealny dzień aby napocząć pełnowartościowy stosunek pracy (jakkolwiek obrzydliwie by to nie brzmiało...). Piszę pod presją. Tomiszcza zaległe... Cieszę się , że to raczej "zwisa"...

czwartek, września 23, 2010

ychy...

żenujące zbiegi i sploty okoliczności mogę już uznać za specialite de la maison... (tu wybaczyć należy akcentów brak - nienawidzę tej klawiatury!!!)
Termin magisterki się zbliża, praca woła, bank coś bardzo chce abyśmy w domu naszym [nie?] zamieszkali (wiecznie powtarzam, że chodzi o pieczątkę PTTK Śnieżka) no i sucz jeszcze cieczkę dostała...
Wszystko na raz... Pablo radośnie twierdzi, ze uwolni nas to na chwilę od "wszystkiego później", " ale jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć...
Nadmieniłam, że i laptop w rozsypce...? Znaczy serwis niby...
 - jeden komputer na dwie dorosłe osoby to stanowczo za mało, heh...

czwartek, września 02, 2010

zaczęłam nową pracę, studia nadal "na ukończeniu" - będę akwizytorem/agentem - w wersji pomyślnej doradcą i takie blablabla... Cóż, że nie marzy się o rolach takich dziecięciem będąc. Nigdy nie chciałam wierzyć w ten rodzaj misji, ale im bardziej patrzę tym bardziej oczom nie wierzę. Ugory sięgające poziomem Bozowskiej Stasi wraz z podopiecznymi... Wiem, że ludzie bez obiekcji mają łatwiej, a komplikator wewnętrzny głównie przeszkadza. ale...