piątek, grudnia 29, 2006

makao i po makale :P

Tak długo nie miałam dostępu do netu, że zdązyłam sie rozchorować podświadomie - bądź nie :P. Co było słychać w świecie kukiełek pewnie opiszę wkrótce.
Czyli trochę under c.....

poniedziałek, listopada 27, 2006

no i się stało

na pewno mniejsze zło, jak sądzę dziś, choć to dopiero życie zweryfikuje...
Z dreszczem niepokoju jednak takich rzeczy słucham. Jakie on, do cholery, wybory ma na myśli...? Czy mam się już zacząć obawiać? Pakować?
...
kartoffel zonk

znów...

środa, listopada 01, 2006

niebawem pewnie

Wstrząsnęło mną do głębi parę rzeczy, ale wybaczcie - totalny brak
czasu uniemożliwia mi zamieszczanie jakichkolwiek komentarzy... i nie
tylko. Trudno się właściwie pozbierać. Nieustalone wcześniej rozmowy
prowadzić mogę po 22. czyli sama z sobą, a jeśli mam kupę szczęścia to
z prywatnym małżonkiem. Reszta jakoś o tej porze nie bardzo chce ze
mną rozmawiać...

niedziela, października 01, 2006

dość mam tych kartofli już

I tych bezmózgich stad, które dziś elegancko wciągnęły w stoczni gdańskiej bajeczkę (metodą "na młodego pelikana"choć większość leciwa była) o ciężko chorym pacjencie i drogach poszukiwania lekarstwa, wśród osób o wątpliwej opinii. Flaki mi sie wywróciły do góry nogami...a za naprawę NFZ nie zwróci, heh...
W polityce, w tempie zastraszającym, szerzy się plaga zaimków: " my jesteśmy tam gdzie wtedy, a oni są tam gdzie było ZOMO" (ich, oni, inni, ci, nie my, tamci i nikt nie musi personaliami sypać, bo dopiero to się klasyfikuje do sądu)i tak dalej.... potem jeszcze "sto lat" dla ojca narodu i "jesteśmy z tobą" a mnie sie wywracają flaki ponownie, jak słyszę tę nowomowę , znaną skądinąd, w zestawieniu z hasłem "precz z postkomuną", fundującą mi ten żenujący (paradoksalny, wieżąc teoriom PotworówISpółki) rozdźwięk i bezustanny ból głowy. W cywilizowanym kraju mówi się na to migrena - w Polsce może mnie co najwyżej łeb napierdalać... Dlaczego? Ponieważ w normalny kraju mamy do czynienia z kulturą polityczną, bądź chociaż jej przejawami. U nas, najdelikatniej rzecz ujmując, popłuczyny te nazwać można popierdółką i szkoda, że osoby z wykształceniem i autorytetem przygladają się temu beznadziejnemu status quo i nie reagują w żaden sposób, pozostając w cieniu, próbując nie wychylać sie zanadto. jedyną osobą klarownie stosunkowującą się do ostatnich wydarzeń był prof. Hołówka i chwała
mu za to.
A gdzie reszta? Bo nie uwierzę, ze na Seszelach... Czy każdy z nich ma jakieś brudy pod ochroną, czy wszystkim im się podoba zaistniały rozwój sytuacji politycznej? Gdzie, do cholery, podziały się autorytety w tym kraju?
I nie jest to kwestia tego, że do tej pory naiwnie wierzyłam, że układy parlamentarne rozwiązuje się na poziomie programowym - bo nie.
Zawsze przeczuwałam, ze niestety większość to banda buraków i ze właśnie tak się dogadują, co nie jest normą tylko w naszym grajdołku. Problem polega na tym, że bracia i ich ekipa, próbująca usadzić się na piedestałach moralnej i politycznej czystości, ponieśli klęskę. Podwójną, bo nie potrafią się do niej przyznać.
Ba, odkąd to oni są grupą trzymającą władzę, nieczyste zagrywki mają stać się dopuszczalnym kanonem. Ciekawe, acz niezaskakujące specjalnie. Gdy Rywin przedstawiał swoje świetne propozycje - była to również prywatna rozmowa i nie chce mi się wierzyć, że nie był przy okazji po kilku głębszych (bo zazwyczaj był, co już nawet nie jest tajemnicą poliszynela). Prawdopodobnie był to skrót myślowy :P, no ale przyslużylo się to kilku medialnym karierom.
Beger jaka jest - wie każdy, choć trochę myślący człowiek - chciała ukręcić swoje lody przy okazji dziennikarskiej prowokacji. No, ale odwracanie kota ogonem na taką skalę, mówienie o dostosowywaniu języka do poziomu współrozmówcy...
Może niepotrzebnie i naiwnie dość wpuścić się dałam w kanał tematu, ale systuacji nie dzierżę i tyle.
Dla mnie niestety przedstawia się ona tak, że grupa rzadząca sięga do stylistyki I-szych sekretarzy, a opozycja jest wyjątkowo miałka i chwiejna. Natychmiastowe wybory niewiele zmienią. Jednym słowem dzieje się żle (a conajmniej nienajlepiej). Można odstrzelić pół narodu, wyjechać, albo przestać zwracać uwagę.

Rozważam wszystkie trzy opcje.


jak tandeta to po całości...

czwartek, września 28, 2006

rozżalony, słomiany i tęskny inaczej (o dziwo...)

"siedzę na kukurydzinym płatku
i czekam na przyjazd ciężarówki"
...

nie mam bladego pojęcia, dlaczego od razu nie wpadłam na pomysł
ponownego obejrzenia tego filmu

tylko, cholera, akurat dzisiaj
ech

ale jak przystało od rana, niemal snopy słomy wystają mi, nie tylko z
butów (dolegliwa przypadłość wdów słomianych, znaczonych rozżarzonym
tęsknym prętem)
no i nie moja to idea, a cytować w końcu w bród można:

" I ja żegnałam nieraz kogoś,
i powracałam już nie taka,
choć na mej ręce lśniła srogo
obrączka srebrna jak u ptaka.
I ja żegnałam nieraz kogoś
za chmurą, za górą, za drogą,
i ja żegnałam nieraz kogoś,
i ja żegnałam nieraz... "

I proszę nie włączać prywatnych AdSense - nie ma nic złego w
platonicznej miłości do Osieckiej

niedziela, września 17, 2006

Żenuaria nocną porą czyli szejm on mi...

By się jej pozbyć, muszę odpalić opcję wytnij wklej, ale tak całkowicie bezpośrednio nie mam odwagi ani wstydu na tyle. Dla odpornych na majteczki w kropeczki tudzież inne frykasy
miejsce na KLIK
będzie za chwilę.
...
Moze się ktoś rozmyśli.
najpierw rodzaj tandetnej eksplanacji -> *


*<-tu

a w tak zwanym międzyczasie- cosik znalezione na Joemonster :P

Konserwatorium im. Witolda Lutosławskiego w Krakowie. Po korytarzu, w przerwie między zajęciami spaceruje dwóch studentów:
- Ale miałem wczoraj traumatyczne przeżycie - mówi jeden
- Co się stało?
- Byłem świadkiem samobójstwa. Jakiś facet skoczył z dachu wieżowca wprost pod moje nogi.
- Jezu! A jaki był motyw?
- Żadnego motywu nie było. W całkowitej ciszy o ziemię pieprznął.

piątek, września 15, 2006

występy gościnne w Hiszpanii zakończone :)






E VIVA ESPAñA !!!


Photoshop - moje nowe hobby :P co zresztą raczej nie daje sie nie zauważyć...

a teraz pora na krótki materiał filmowy...
Oscar za rolę drugoplanową wędruje do naszego wagonfuhrera - Roberta :P

a tu można obejrzeć fragment "spisza" (na najbardziej absurdalnej scenie festiwalu), po przetańczeniu którego, puściłam polskiego pawia na hiszpańską ziemię i skończył mi się ostatecznie termin przydatności w Reino de España. Taka trochę przeterminowana dotrwałam jednak do końca

może dlatego, że było całkiem fajnie

chociaż
nie ma jak w domu
chyba
heh...

czwartek, sierpnia 24, 2006

dla wszystkich, którzy nie widzieli naszego kota

oto Cieciu w pełnej krasie :D

wtorek, sierpnia 01, 2006

chyba zaczyna mi brakować cierpliwości...

...

poniedziałek, lipca 24, 2006

I'm still the master (mastress..? ) of the middle finger

ale i tak trochę czuję się zakłopotana - kupiliśmy, trochę bez sensu, nową klawiaturę i mysz - obie radośnie bezprzewodowe, jak tylko to możliwe, no i się gubię, no a conajmniej lekko mi nieswojo - niech ktoś mi jeszcze powie że bez sensu, a załamię się totalnie....
Jak w pieprzonej ulicy sezamkowej literka m jest chyba sponsorem wydania bo primadonna wbija się najgorzej... Teraz przynajmniej jest nadzieja - jak r14 skończą współpracę to nie będę sadzić kwachów aż do otwarcia kiosku hehe
wireless rulez - czemu tylko jakoś mnie to nie kręci specjalnie...?
Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości - tak, to jest post sobie a muzom, o popierdółkach i takich tam, bo wprawiam się w pisaniu na nowej klawiaturze, czyli rzecz totalnie dla courage'u i innych takich , z jakimkolwiek bliższym sensem nie mająca wiele wspólnego. Kurczę, literka M nadal się stawia - harda sztuka.
Z beczki innej - poszły dzisiaj trochę hasła o potomkach i inne takie. Ja jestem trochę na hop, Pablo trochę na bęc. Porozumienia nijak. Dośc nierozważnie zagroziłam, że jak się bęc utrzyma to rozwiążę umowę. Zrobiło się więc ogólnie trochę wymuszone hop. Jak przyjdzie czas to pewnie zarzygam 19m z całości, na co już dziś mam ochotę nieodpartą, ale pewnie nie o to nie o to nie o to.... W każdym bądź razie, gdybym mogła, ujęłabym to w kwestii, że smutno mi, ale to nie prawda, bo wiszę nad spektrum uczuć, w bezsensie i tyle - ani fajnie, ani smutno, ani radośnie. Ot, wiszę...I to nie blamaż infantylny. mimo że plotę trzy po trzy. Ostatnio zdarza mi się zawiesić po prostu. Grunt, że póki co bezkarnie.

czwartek, lipca 20, 2006

I am the Master of the Middle Finger

Mam nadzieję, ze nie naruszam praw autorskich, umieszczając tutaj rysunek uwielbianego przeze mnie Raczkowskiego oraz link do filmiku (co prawda nieco już passe), nieznanego mi blizej autora...



filmik TUTAJ

środa, lipca 19, 2006

a tak w ogóle to byłam właśnie tu - miejsce, które poprzednia mapa wskazuje to Primorsko.

żałosciwie
na kolanach
fragmenty stłuczonego lustra pozbierałam
jestem w domu
i jak w głupiej bajce
fragment rzeczywistosci
wbił się i wędruje we mnie
banalna nieoczekiwana żenada
poprzedniego wieczoru
czy to uleczalne?
i gdzie krajobraz zniknął
gdzie na różowej chmurze lądują gruziołki półptaszki
o nibyrączkach i nibynóżkach

pewnie nadal gdzieś nad lubelszczyzną

czwartek, czerwca 29, 2006

Ażeby sezon dobrze rozpocząć

Na początek (czyli już w najbliższą sobotę) wybieram się tutaj:


Czyli wybrzeże Morza Czarnego w pełnej krasie :-D
To znaczy, mniej wiecej tutaj, bo (podobno) na zdjeciu strzałką oznaczone jest primorsko, a my będziemy nieopodal tego miasta, tylko nie wiem czy bardziej na północ czy na południe (jeśli chodzi o to konkretne zdjecie oczywiście...)
Jeśli wszystko to prawda, to znajdę się zaledwie lekko ponad 300km od Istambułu :)

Po drodze jeszcze Ukraina i Rumunia - moze być ciekawie ;-)

wreszcie nadszedł ten dzień

Do tej pory nie było czasu napisać czegokolwiek, ale to wszystko wyjaśni:
kliknij

sobota, maja 27, 2006

Zdjęcie jak z metamorfoz polsatu. Kto nie zna i nie wie- informuje, oto moja mama w pełnej krasie :-) W dniu jej święta, jeszcze raz, wszystkiego najlepszego ;-)



nie to, że więcej bym nie napisała, po okresie tak długiej posuchy, ale co ja na to poradzić mogę, że mi przyjaciele częściowo głupieją (szczególnie Ci co twierdzą, zupełnie bezpodstawnie zresztą, że będę krzyczeć albo dzrzeć łacha), w kraju nic się nie zmienia, a nawet na zastój nie ma co liczyć.. a i pogoda nie taka jak przystałoby na Unię Europejską...
Chwilowo i tak zbyt porażona jestem WIELKĄ wizytą. Rodacy pokazali się jak zwykle co nie miara.
Boso, z gołą dupą i pianą na pysku, ale za to z różańcem w ręku.

Niewątpliwie są powody do dumy.
Hawk.

czwartek, kwietnia 06, 2006

heh...

Ludzie bywają różni, ale nie zaprzeczy chyba nikt, że często brak im
wyobraźni, wyczucia sytuacji, empatii czy po prostu doświadczenia. Nie
zaprzeczy chyba na pewno ;) po obejrzeniu tej kompilacji
nieszczęsnej.. Przygotować się proszę na półgodziny ludzkiej głupoty i kliknąć TUTAJ
;-)

sobota, marca 11, 2006

środa, marca 08, 2006

święto, święto...

Dla wszystkich, które jak i ja dziś świętują (bo spotkałam i takie wzdrygające się ze wstrętem na hasło "Dzień Kobiet", nie wiedzieć czemu...)- LAURKA :D


i PREZENT

środa, marca 01, 2006

popielcowe rozstroje...

Sama się dziwię sobie, że na tyle dobrze odnajduję się jakoś - może po
omacku nieco - całkiem skutecznie - w okolicznościach (delikatnie
rzecz ujmując, średnio sprzyjających) wiosenno/zimowego przełomu.
Dziwię się, bo pierwszy to raz od całkiem dawna... Oczywiście wcale
nie obywa się to śmieszne moje zimowo/wiosenne "jestestwo" bez
parkurów okolicznościowych. To, że budząc się rano NIBY wypoczęta,
czuję się, nie przymierzając, jak kobyła po wielkiej pardubickiej - to
swoją drogą. Jest to tym samym fakt główny, tłumaczący ten śmieszny
wypocin, który z momentu na moment co raz bardziej autotelicznym się
staje... Wszechobecna żałość jednym słowem do temperatury +15 nie jest
w stanie opuścić ani mnie, ani moich mało skomplikowanych mechanizmów
poznawczych. (jeszcze bardziej mnie ta żałość ogarnia właśnie)
"Brekekekeke" - powiedział Wodnik Szuwarek i zniknął w błękitnej toni.
Czego i sobie w te sztuczne ostatki życzę, a i wszystkim polecam.
Dobrej nocy!
Wiem, że to nie łatwe bywa
więc dobrej tym bardziej...

poniedziałek, lutego 27, 2006

ot tak

no i
ryczeć drzeć mało
bycie na pół
cokolwiek znaczy

nowego nic

zmęczenie i
rypnięta praksja

la vie en rose

normalka
...

piątek, lutego 03, 2006

news dnia wczorajszego

"Liderzy PiS, Samoobrony i LPR podpisali układ przed kamerami TV Trwam"

uuuu brawo brawo
....



nie zdziwię sie jak bociany na wiosnę nie wrócą...
Wszystko to co przychodzi mi do głowy, co napisać by można na ten temat, jest tak nieparlamentarne (oczywiście w archaicznym, tym niemal zapomnianym tego słowa znaczeniu), że się powstrzymam - żeby mi nie uwiędły oczy gdybym przypadkiem kiedyś przeczytać to miała.

dla mnie wyglada to zupełnie jak początki bolszewizmu - tylko szyld inny...Poseł Suski rulez
...

2:30
No nie - nie wytrzymam. Ciekawe to bowiem, tak swoją droga, że ta "najbardziej wiarygodna ze stacji telewizyjnych", czyli TrF(uck)Am, jako jedyna stacja ogólnopolska, do godziny 10:00 w niedzielę 29. stycznia (nie przez brak programów z tzw. informacjami) nie pokusiła się o choćby cień informacji na temat katowickiej tragedii. Zresztą wynika z tego jednoznacznie, ze ta tak "wiarygodna" telewizja swój program newsowy z godziny 8:00 musiała mieć znacznie wcześniej nagrany (conajmniej przed 18. dnia poprzedniego). Wiarygodnosć po ch***** fest. No i jeszcze **** i #^%$#*%^%(%(%(%!!!!!!!!!! Oraz Polakom gratulujemy dokonanego wyboru. Jeszcze tylko przeniesmy stolice do Torunia i będzie git.

wtorek, stycznia 31, 2006

Wszystkim spragnionym wieści

mogę powiedzieć tylko tyle, iż jest mi smutno przeogromnie, że zawodzę od czasu jakiegoś nie dzieląc sie z Wami okruchami życia, no a z drugiej strony - cóż, miło mi niepomiernie, na podstawie statystyk stwierdzić fakt, że takich, co nadzieję jakąś na "wieści gminne i inne" pokładają jest całkiem sporo - za wiarę: dzięki.
Niestety nie pozostaje mi nic innego jak rozczarować wszystkich Was, kochani moi. Po perturbacjach wszelakich dni codziennych "wyżuta i wypluta", nie sklecę niczego sensownego, pomimo szczerych (dość ;) ) chęci. A że zmienić się to może niebawem - więcej niż pewne. Ważne chyba w tym wszystkim jest to, że raczej idzie wszysko po staremu i dobrze, skoro nie bryzgam żółcią gdzie popadnie. Powiedzmy, że się powstrzymałam na czas tzw. narodowej żałoby (w związku z czym moja refleksja na ten temat pojawi się tu trochę później) i niech tak pozostanie.

Dla niepocieszonych - kryptoreklama (tylko proszę włączyć głośniki)