poniedziałek, listopada 29, 2004

taką karteczkę otrzymałam heh...



A poza tym znów cisza (to tak zupełnie nie a propos karteczki...)- rzekłabym grobowa, ale nie chcę tak zwanych wilków z lasu wywoływać, dobijając ten ostatni gwóźdź do trumny heh... ;) <----- powiało komunałem, rozniósł się znajomy smrodek ech...
Chyba zacznę wytrząsać tu pikantne szczegóły mojego pożycia intymnego (oj bywają pikantne ostatnio), bo mi nakład spada hehehe

czwartek, listopada 11, 2004

insomnia rulez :(

Druga nocka bezsenna, cholera jasna...
Miałam tu się radośnie rozpisać, ale pieprzona iwona kapszurska tak swoim niepohamowanym grafomaństwem dała mi się we znaki, że koniec końców zrezygnowałam z wstawiania czegokolwiek, co nie wypełniałoby linijki od początku do końca ;)

**03:05**
Chyba jednak jedyna metoda na rzepa grafomaństwa , to metoda wytnij wklej...
tak więc ...


* * *

kilka brzemiennych dni
jakoś się przeczołga

kolejny szczwany plan
tylko w mojej głowie
sam na sam
z sobą
jakoś przewlecze czas
choćby za włosy

dosyć dziecinnych dąsów
pora się zabawić
wesołością pokraczną
niepełnosprytną
niedoszczęśliwą

w końcu nikt lepiej nie potrafi
tak pustki do krwi obgryzać


środa, listopada 10, 2004

zakupowy

Miejsce i czas akcji: Znany Supermarket, godziny wieczorne ( a znany supermarket to oczywiście tesco ;) moje ulubione, a co!)
Osoby:
Energiczny Chłopczyk - dziecina dynamiczna, nadmiernie przedsiębiorcza.
Zrezygnowana Mamusia - posiadaczka synka i obfitych zakupów.
Nobliwa Staruszka - przedstojąca mamusi w kolejce do kasy.
Wymalowana Blondyna - przedstojąca Nobliwej Staruszki .
.
Energiczny Chłopczyk biega
Zrezygnowana Mamusia
- Nie biegaj.
Energiczny Chłopczyk biega dalej
Zrezygnowana Mamusia
- Nie biegaj. Proszę.
Energiczny Chłopczyk biega dalej
Zrezygnowana Mamusia
- Natychmiast przestań biegać.
Energiczny Chłopczyk biega dalej
Nobliwa Staruszka życzliwie, z promiennym uśmiechem
- Ach, zupełnie jak mój prawnuczek. Niech się pani nie denerwuje. Dziecko
ma dosyć. Ja zresztą też.
Zrezygnowana Mamusia z nieskrywaną ulgą
- Tak, ja też.
Wymalowana Blondyna
- O tej godzinie bachory to już powinny być w łóżkach!
Nobliwa Staruszka
- A kurwy w pracy!

(scenariusz z j.m.org)

wtorek, listopada 09, 2004

Rady nie od parady, czyli

...Jak sobie radzić z jesienną chandrą, radzą specjaliści (?) na łamach Gazety Wyborczej.

(Dlaczego mam wrażenie, że takie porady pogłębiają mi raczej jesienną deprechę??? )

Małgorzata Pęzior, kosmetyczka z salonu Dermika: - Mamy zabieg "Czekoladowa euforia", który składa się z kąpieli, pilingu i masażu preparatami na bazie czekolady, cynamonu i olejków aromatycznych. Na koniec podajemy poczęstunek - filiżankę wedlowskiej czekolady i pralinkę. Całość kosztuje 330 zł.

Joanna Rumianowska, klubokawiarnia Piony, Poziomy: - Na jesienną chandrę polecam czekoladę z odrobiną chilli i bitą śmietanką. Potem można zamówić coś lekkiego, np. sałatę z gruszkami, serem pleśniowym i orzechami. Z ciężkich dań proponuję polędwiczki wieprzowe z marynowanymi kuleczkami dyni. A na deser energetyzującą kawę ze świeżo startym imbirem i miodem.

Wojciech Kaźmierowski, sportowiec, współwłaściciel salonu kosmetycznego Afrodyta: - Na chandrę najlepszy jest squash. Najlepiej dwa treningi w tygodniu po godzince. Można też skorzystać z zabiegów energetyzujących za pomocą lasera. Fale światła przenikają przez skórę i stymulują komórki. Sprawdziłem, to naprawdę działa. W dodatku energia z lasera nie ma kalorii, więc nie tyjemy.

Krzysztof Nieporęcki, sklep muzyczny Hey Joe: - Najlepsze na jesień jest słoneczne reggae! Proponuję dwie pozycje: Tapper Zukie "Tapper Ruths" oraz Horace Andy "Dance Hall Style". Humor poprawi też płyta zespołu Manu Chao "Clandestino". Na jesień dobry jest też punk rock - proponuję fińską grupę Elakelaiset, album "Werbung baby".

Może powinni jeszcze opublikować wersję dla ubogich ?? ech...

poniedziałek, listopada 08, 2004

* * *

* * *
Trzasnę losem
o stół
aż zadźwięczy
sumienie
wyrwane z letargu

i uwolnię
od malign
ćmy myśli
oszalałe


potem zgasnę
w zdumieniu

cóż znowu
zrobiłam

najlepszego




iwona kapszurska - Nie ma to jak dobry anagram :) Nie powiem, trochę czasu mi to zajęło ;)

niedziela, października 31, 2004

helołin ;)

_Marsjanie atakują..._




sobota, października 30, 2004

We're in Los Ziemnicos!!

ta dam,
no i prosze drodzy Państwo. Dla chcącego nie ma nic trudnego :) Internet u moich rodziców hula jak ta lala :)
Mogę więc spokojonie zanurzyć się w odmętach nałogu sieciowego i kontynuować radosny proces symbiozy z klawiaturą ;)

Zdolny Śląsk powitał nas nocką głęboką, racząc nas już od okolic Wrocławia mgłą o konsystencji waty cukrowej (chyba tak w formie swoistego komitetu powitalnego). Jak żyję czegoś takiego jeszcze nigdy nie widziałam (nie omieszkam rzucić jakąś fotką, ale to już chyba po powrocie...).

Widok przez przednią szybę ;)



Drogę z Legnicy do Ziemnic śledziliśmy za pomocą obserwacji granicy trawa/asfalt, bo widoczność nie przekraczała 1,5 metra. Był taki moment, że zaczęliśmy się z Pablem zastanawiać, czy przypadkiem zupełnie nieświadomie nie zjechałam na przeciwległy pas autostrady, nie uderzyliśmy w TIR-a, a to co teraz obserwujemy to rodzaj śmierci klinicznej, tylko jeszcze nie dopuszczamy tej informacji do świadomości :D




Śmiesznie, ale wciąż miałam wrażenie, że nawet jeśli na coś, przypadkiem, nadzialibyśmy się rzeczywiście autem, to ta, ze wszystkich stron otaczająca nas, puchata masa, całość z łatwością zamortyzuje. Na szczęście nie dałam sobie okazji do testowania tych odczuć (choć teraz długo będę się zastanawiać czy nie byłoby jednak warto...ech ;) )

Centrum Legnicy...


Między 4.20 a 5.coś tam(czyli w jakieś 3 i pół godz. po naszym przyjeździe), miało być widoczne całkowite zaćmienie księżyca. No i albo sponsor skopał sprawę ;), albo popieprzyły mi się daty, albo szerokości geograficzne. Fakt faktem, ze tkwiłam wczoraj w tej mgle na dachu jak czubek około 1,5 godziny, cały czas z nadzieją, że może jest jakieś (?) opóźnienie, ale zaraz się zacznie i wszystko się zaćmi jak trzeba ;). Aż boję sie sprawdzać w newsletterach, który punkt mojego doskonałego planu "młody astronom" zawiódł tak naprawdę... Nie mam ochoty jeszcze bardziej się pogrążać. W każdym bądź razie rescue plan mam taki, że jak wrócę do domu to urządzę sobie własne zaćmienie. Księżyca, słońca czy na co tam jeszcze przyjdzie mi ochota. A co!!!!!!!
(trzeba jakoś podkurować swoje przemarznięte/przemoknięte/podkurwione/zawiedzione ego heh)

księżyc, który elegancko "zaćmił" się dzień wcześniej...


No cóż, póki co to tyle wieści gminnych i innych...

czwartek, października 28, 2004

Komu w drogę, temu...

No to do Legnicy.
Zadzieram kiecę i lecę...



W sumie to nawet chciałam się pożegnać, ale nie było z kim...

Jesienin jesienny...

* * *
Męczy mnie życie w kraju mym
Smutkiem przestrzeni hreczkosiejnej,
Porzucę chaty niskiej dym,
Będę włóczęgą i złodziejem.

Pójdę przez biel kudłatą dnia
Ubogich kątów przetrząść plewy.
I na mnie druh, czysty jak łza,
Wyciągnie majcher zza cholewy.

Wiosną i słońcem pośród łąk
Jest wymoszczona żółta droga.
Ta, której imię gaśnie wciąż,
Jak psa przepędzi mnie od proga.

Znów do rodzinnych wrócę strzech,
Cudzą radością się ucieszę,
W zielony pod oknami zmierzch
Na swym rękawie się powieszę.

Zsiwiałe wierzby tkliwość głów
Poprzez opłotki nachylają.
I mnie pod wycie wiejskich psów
Nie obmytego pochowają.

A księżyc będzie iść i iść,
W jeziora roniąc swoje wiosła,
I Ruś tak samo będzie żyć,
Tańczyć i płakać po opłotkach.

\1915r.
Jedyny w swoim rodzaju przekład Tadeusza Nowaka.

środa, października 27, 2004

co by tu wtrząchnąć...?

Królestwo za kawałek czekolady !!! (może być ewentuanie pizza serowa heh...). A tu do wyboru miód albo cukier... Wszystko przez te hektolitry kawy, które dzisiaj dzielnie wprowadzam od rana do organizmu - już niemal czuję się tak, jakbym brała udział w jakimś teście konsumenckim conajmniej... No, ale udało się odwalić kawał dobrej roboty, w dodatku jak najbardziej potrzebnej :) Adaś dostał soundtrack Rocky'ego (nie wiem na cholerę mu to , ale to kreatywny chłopiec, więc ma pewnie swoje powody - czyt. //chałtura//)
Wiedeńska świnka, która noszona w portfelu ma przynosić szczęście w finansach tak się rozbestwiła, że (niemal jestem tego pewna) zaczęła wpierdzielać banknoty. No bo jak nie ona, to kto, hę?
W każdym bądź razie, przez ten jej świński, niepochamowany apetyt, rozpoczęliśmy na Wołoskiej akcję dojadania resztek zapasów. Musiałabym skłamać, gdybym napisała, że w związku z tym odżywiam się podpleśniałym chlebem i nadgnitą cebulą - szczególnie po tym jak odkryłam jeszcze dwa litrowe słoje genialnego bigosu Wini z teodorowym dzikiem w środku -
PYCHA!


Proszę nie zapominać, że jest dzisiaj okazja do świętowania :) (bo przecież każda jest dobra,a tylko niektóre lepsze ) Otwarto dzisiaj, mam nadzieję, że z odpowiednią pompą, liczący aż 50,4 km nowy odcinek autostrady Wielkopolskiej, aż do Nowego Tomyśla. Pierwsi szczęsliwcy będą mogli zacząć testować asfalt już dziś o północy. Ech, żeby tak codziennie taki news zajebisty się trafiał

Pewnie wrócę tu dziś jeszcze, ale jeśli ktoś się spodziewa, że z zamiarem napisania wreszcie czegoś mądrego to... się grubo rozczaruje (hehe)

Prosze i coś na jesienną depresję:

***
Wstaje góral rano, wychodzi przed chałupę,
przeciąga się i krzyczy: "- życie jest pięęęęęęęęęekne!!!!!!!!!!!"
A góry z przyzwyczajenia odpowiadają:
".. mać ... mać ... mać ..."


3:00
Czyli do domu wróciłam punktualnie na swoją dobranockę ;) Zafundowałam sobie elgancką wycieczkę na Pragę Pn., a potem na Ursynów. Praga w interesach ;), a jakżeby inaczej heh. Cholera, to miasto naprawdę potrafi być na swój sposób piękne i muszę przyznać bez bicia, najwyraźniej zaczynam do niego odczuwać coś na kształt sentymentu. Trasa przejażdżki wiodła wybrzeżem gdyńskim, helskim i jakim tam jeszcze, ale widok na prawobrzeżną część miasta, poprzez, lekko przydymioną jesienną mgłą, Wisłę - kto nie widział, niech żałuje, albo leci to naprawić czym prędzej. W srodku nocy koniecznie, bo nie ma całej tej masy samochodów, a w dodatku okazuje się, że po północy wyłączane zostaje oświetlenie główne mostu syreny (pytanie: awaria czy oszczędności?). Praga nocą też prezentuje się jakoś tak - dostojnie? Nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa. Aż prosi się o długi spacer. Cóż, kiedy rozsądek mówi kategoryczne NIE. Ech, znów się rozmarzyłam, ale dziś będzie konsekwentnie konsumpcyjnie. Otóż na Ursynów zagnała mnie nagła potrzeba posilenie się, i to nie byle czym, bo konkretnie ta, dość długa, przejażdżka spowodowała u mnie nagłą potrzebę spożycia (w dodatku nie byle czego !) kromala z pasztetem i kiszakami :D
Ekskluzywna ta, skądinąd, zachcianka wzięła się niestety stąd, że z pewnych, wyższych od poziomu mojej percepcji, przyczyn, nawet brudnym stertom naczyń przy Wołoskiej po bigosie Wini zostało li tylko mgliste wspomnienie...ech
W ten sposób trafiłam więc do ursynowskiego eldorado, przez niektórych proli określanego mianem "Tesko". Ku mojej wielkiej radości okazałam się być niemal jedynym klientem (czekają na przedłużenie koncesji, więc na stoisku monopolowym jedynie wiatr hula, a zawianych nie widać) więc w przypływie dobrego humoru wypełniłam nawet jakieś ankietki do badań konsumenckich przy kasie (co dało pannie kasjerce czas na odnalezienie kodu margaryny). No i właściwie na tym kończy się tych moich przygód kilka - bo w pół godziny później znów oklapłam przy klawiaturze i tak wciąż zalegam..
Puęty rybiata znów więc nie budziet. Ale w końcu na co komu ona.......

wtorek, października 26, 2004

i znowu przy kompie...

No i nici wyszły z akcji - wielka pomoc dla przeprowadzającego się zespołu. Z pół godziny za to zajęło mi odnalezienie tego nowego adresu. Łatwo nie było. Jak już udało mi się dotrzeć na miejsce - okazało się, że wszyscy już opuszczają pokład, bo prezes nie wyrobił się z jakąś robotą - pokręciłam się trochę i tyle mnie widzieli. Extra 15min. akcja + dwie godziny stania w korkach

Wqrwiona tak lekko wróciłam więc do domku, ale po drodze zachciało się dziecku chlebka cebulowego no i kolejny klops. Zamknęli moją ulubioną piekarnię "Gwiazdeczka". I gdzie ja teraz taki dobry chlebek kupię?
No gdzie?

Klapłam tak przed te klawiaturę sfrustrowana i głodna, a tu znikąd dobrego słowa bo serwer gg znów coś strajkuje...
Więc tak siedzę i stukam od rzeczy...i albo coś się wydarzy wreszcie albo najpierw kablówkę mi odłączą (co bardziej prawdopodobne)

Do "Chorału" jakoś nie chce mi się wracać od kiedy odkryłam, że widziałam film nakręcony na podstawie tej książki. A odkryłam oczywiście dopiero lekko za połową tejże, bo film, cholera, od połowy oglądałam heh No, ale zakończenie jakoś nie przypadło mi do gustu, a i proza nie powala na kolana... Może by tak sięgnąć po coś nowego...? Hmm...

Na osłodę...
- Dlaczego zadna kobieta nie ma juz szans na znalezienie czułego, delikatnego i romantycznie nastawionego faceta z duszą artysty i cialem Ganimeda?

- Bo kazdy z nich ma juz swojego chlopaka...

różności panie...nuda heh

Wracając do moich wczorajszych wylewek wątrobianych, to znów chyba okazuje się, że jestem specjalistą od stwarzania sobie problemów. Osiągnęłam w tym już mistrzostwo najwyższej próby, więc może pora pomyśleć o przejściu na zawodowstwo... Żeby jeszcze płacili hehe

Niedługo chyba pokuszę się o stworzenie listy specjalności, w których osiągnęłam mistrzostwo świata - profil psychologiczny, jaki powstanie przy użyciu tej metody pozwoli mi być może na wysnucie choć jednego konstruktywnego wniosku buehehehehe

Poznałam dzisiaj gościa (sam się przypałętał, ja obcych nie zaczepiam, w dodatku wytrwale przebrnął przez automat heh), który uprawia Tai-Chi, LD i fascynuje się OBE. tak tak od razu przypisy...

LD - Lucid Dreaming czyli świadome śnienie
OBE - Out of the Body Expirences


Ciekawy kontakt ;) wiecej moze troszke pozniej, bo nadal sobie rozmawiamy ;)

Szkoda tylko, ze jak się dowiedział, że jestem mężatką to skończył temat taoizmu a przeszedł do własnych mądrości na temat związków ech, te chłopy, a tak miło się gawędziło...

Pora na próbkę chyba:
14:53:53 J..z
ja na przyklad - w ogóle nie rozmawiam z kobietami w związkach czy też mężatkami (teraz na GG odezwalem sie pierwszy raz od pol roku conajmniej )
14:54:01 J...z
i tez zaraz koncze
14:54:23 ignorant44
to tez metoda
14:54:34 J...z
tzn?
14:55:09 ignorant44
w ogóle nie rozmawiam z kobietami w związkach czy też mężatkami - no tak sa zdecydownie mniej interesujace
14:55:14 ignorant44
metoda doboru
14:55:55 J...z
najzwyczajniej na swiecie nie chce niczego psuc zwazywszy, ze nie wierze w powszechnie rozumiana milosc i potrafie przekonac do swojego zdania (przecietnie zajmuje to pol roku - czasami mniej
14:56:10 J...z
a zdecydowanie wtedy komplikuje takie malzenstwa
14:57:35 ignorant44
masz bardzo wysokie mniemanie o sobie z tego wynika najwyrazniej a przeciez sam napisales ze zawsze mozna spotkac kogos lepszego, to przeciez taki maz moze byc wlasnie tym kims lepszym... czy to ma oznaczac altruistyczno/empatyczne podejscie do cudzych zwiazkow ??
15:01:05 J...z
nie mowie, ze lepszego ode_mnie i nie mowie, ze przekonac "DO SIEBIE" tylko to faktu, ze milosc i zakochanie sa stanem zludzeniowym ...
15:01:43 J...z
e - to bylo jasno napisane .. a tak zle zrozumialas juz drugi raz dzisiaj
15:02:12 ignorant44
bo ja po prostu jestem niezbyt blyskotliwa od dziecka najwyrazniej :)
15:02:34 J...z
;)
15:03:06 ignorant44
uwazam- zreszta chyba nie tylko ja- ze przekonywanie do wlasnego zdania jest niejako tozsame z przekonywaniem do siebie i tyle
dlatego zrozumialam to tak a nie inaczej
15:03:26 J...z
e - probujesz sie teraz tlumaczyc tylko
15:03:43 J...z
to juz wole pierwsze obrócenie w żart
15:04:01 ignorant44
ja nie zartowalam :)


no i tak dalej... Chyba pora zbierać się do życia offline :)

fuck it!

Łatwiej powiedzieć trudniej się zastosować... Jeszcze trochę a zostanę mistrzynią świata w skakaniu stylem osła :(
Pierdolę - strajkuję. Mój wqurw nabrał niezdrowych rumieńców. Czym do cholery zasłużyłam sobie na takie traktowanie? I co, w dodatku to pewnie znowu tylko ja dostrzegam problem?

Chyba pora na mnie. Idę się oflagować i lulu :(

poniedziałek, października 25, 2004

uwielbiam środki nocy - wszystkie bez wyjątku ;)

Podlaska (W)Jesień - całkiem fajny koncert - w rzeszowie cuda się działy heh



Jak zwykle na odbiór Pablita umówiłam się, delikatnie rzecz ujmując, źle ;) ale na tyle kreatywnie,że po 15 minutach kurwienia udało sie go odnaleźć. Nie ma to jak nie wziąć ze sobą telefonu, nie spytać gdzie podjechać i liczyć na tzw. intuicję (inna sprawa, że jak zwykle mnie nie zawiodła heh tyle dobrze...)

Dzisiejszy (a raczej już wczorajszy lekko ;) )Sokołów był przaśną odmianą od dżobów, które zazwyczaj ciśniemy... Koncert opóźnił się troszkę, ze względu na opóźnienie w odbywającym się wcześniej konkursie, na najlepszą potrawę regionalną, co miało dwojakiego rodzaju zalety- po piersze pozwoliło nam się przebrać w spokoju, choćby i umownym, po drugie- tzw. laureaci trafili prosto na stół przygotowany dla nas po chałturze w formie szeroko rozumianego bankietu... Szeroko, bo oczywiście organizator przygotował co najmniej o kilkanaście miejsc siedzących za mało, no i oczywiście John musiał przekonać dopiero grą w marynarza, naszych tzw. zespołowych gentlemenów, że jednak byłoby ok. posadzić kobitki najpierw. Znów wujek ideę miał jak najbardziej słuszną, ale sposób w jaki ją próbował lansować był troszkę zbyt czasochłonny i jak na mój gust zbyt mało efektywny... Ale, jak to bywa - już nie raz słyszałam, że mój gust jest słabym miernikiem zachowań społecznych w ZPiT UW Warszawianka. Może to i dobrze, bo najświetlejsze myśli rodzą się w buncie i zamiarze abnegacji ;) hehe

Sama nie wiem czemu mam taki dobry humorek. Może te podlaskie pierożki zawierały jakieś fragmenty bieszczadzkich halucynków czy jak tam...

W archiwum dnia dzisiejszego znów znajdzie się kolejna bezowocna dyskusja z Wjarą znów bezowocna, bo na niego ani chybi działa wyłącznie siła autorytetu ( a raczej jej pozory). Chcąc unikać możliwości wszelakiej bycia zarozumiałą unikam równocześnie, jak ognia, wyrażania sądów kategorycznych, w rozmowie z nim i to chyba stanowi problem główny. Jak słyszałam te pierdy, które wciskał mu dziś Ideolo to robiło mi się gorzej, ale o dziwo jemu uwierzył. Smutne, ze wiem czemu... Jednak socjotechnika rulez
I staraj się tu człowieku być miłym, szczerym i układnym - nikt nie będzie Cię brał poważnie. (cholernie trudne jest bycie miłym i szczerym równocześnie ech...)

Co mi na litość boską po tym, że podobno jestem takim workiem z pomysłami, skoro, przez moje własne wątpliwości wszyscy wątpią w powodzenie ich realizacji. Wątpią, bo i ja sama jestem pełna wątpliwości, bo nie mam sumienia inaczej. Gdzie i za ile kupić można siłę przebicia? (bo przecież teraz, podobno, wszystko można...)

Ratuj mnie jesienny mały boże, zanim zaduszą mnie te dziecinne potwory wyłażące spod sprzętów domowych :)
Jesień i jej nieodłączna domena - haluny rozprzestrzeniające się
Jakby to ujęto w Shreku - chemia nie teges
A ja się boję, że artystycznym atakiem serca zabije mnie kiedyś moja własna wyobraźnia
Pomyśeć, że kiedyś mammas&papas byli dumni, ze dziecko tak "kombinuje" (sic!). A to przecież, używając mocnych, być może nazbyt , słów, i dar i przekleństwo zarazem. jak ustrzec własne dziecko przed, z jednej strony, zupełnym brakiem wyobraźni a z drugiej przed życiem w dziwnej schizie i, na dodatek, mierzeniem wszystkich własną miarką?Jak spowodować, by ten, zupełnie nowy człowiek myślał o sobie a jednocześnie miał przestrzegać szeroko pojętych zasad fair play, nie dla picu a z głęboką wiarą w słuszność potępowania i to bez skrętu kiszek i psyche zarazem?
Słaba opcja.

Ale humorek jak był tak jest heh ;)

czwartek, maja 06, 2004

dzień w znajomości obfitujący

Malicki :)
Kammel :)
Wielanek :)