poniedziałek, października 25, 2004

uwielbiam środki nocy - wszystkie bez wyjątku ;)

Podlaska (W)Jesień - całkiem fajny koncert - w rzeszowie cuda się działy heh



Jak zwykle na odbiór Pablita umówiłam się, delikatnie rzecz ujmując, źle ;) ale na tyle kreatywnie,że po 15 minutach kurwienia udało sie go odnaleźć. Nie ma to jak nie wziąć ze sobą telefonu, nie spytać gdzie podjechać i liczyć na tzw. intuicję (inna sprawa, że jak zwykle mnie nie zawiodła heh tyle dobrze...)

Dzisiejszy (a raczej już wczorajszy lekko ;) )Sokołów był przaśną odmianą od dżobów, które zazwyczaj ciśniemy... Koncert opóźnił się troszkę, ze względu na opóźnienie w odbywającym się wcześniej konkursie, na najlepszą potrawę regionalną, co miało dwojakiego rodzaju zalety- po piersze pozwoliło nam się przebrać w spokoju, choćby i umownym, po drugie- tzw. laureaci trafili prosto na stół przygotowany dla nas po chałturze w formie szeroko rozumianego bankietu... Szeroko, bo oczywiście organizator przygotował co najmniej o kilkanaście miejsc siedzących za mało, no i oczywiście John musiał przekonać dopiero grą w marynarza, naszych tzw. zespołowych gentlemenów, że jednak byłoby ok. posadzić kobitki najpierw. Znów wujek ideę miał jak najbardziej słuszną, ale sposób w jaki ją próbował lansować był troszkę zbyt czasochłonny i jak na mój gust zbyt mało efektywny... Ale, jak to bywa - już nie raz słyszałam, że mój gust jest słabym miernikiem zachowań społecznych w ZPiT UW Warszawianka. Może to i dobrze, bo najświetlejsze myśli rodzą się w buncie i zamiarze abnegacji ;) hehe

Sama nie wiem czemu mam taki dobry humorek. Może te podlaskie pierożki zawierały jakieś fragmenty bieszczadzkich halucynków czy jak tam...

W archiwum dnia dzisiejszego znów znajdzie się kolejna bezowocna dyskusja z Wjarą znów bezowocna, bo na niego ani chybi działa wyłącznie siła autorytetu ( a raczej jej pozory). Chcąc unikać możliwości wszelakiej bycia zarozumiałą unikam równocześnie, jak ognia, wyrażania sądów kategorycznych, w rozmowie z nim i to chyba stanowi problem główny. Jak słyszałam te pierdy, które wciskał mu dziś Ideolo to robiło mi się gorzej, ale o dziwo jemu uwierzył. Smutne, ze wiem czemu... Jednak socjotechnika rulez
I staraj się tu człowieku być miłym, szczerym i układnym - nikt nie będzie Cię brał poważnie. (cholernie trudne jest bycie miłym i szczerym równocześnie ech...)

Co mi na litość boską po tym, że podobno jestem takim workiem z pomysłami, skoro, przez moje własne wątpliwości wszyscy wątpią w powodzenie ich realizacji. Wątpią, bo i ja sama jestem pełna wątpliwości, bo nie mam sumienia inaczej. Gdzie i za ile kupić można siłę przebicia? (bo przecież teraz, podobno, wszystko można...)

Ratuj mnie jesienny mały boże, zanim zaduszą mnie te dziecinne potwory wyłażące spod sprzętów domowych :)
Jesień i jej nieodłączna domena - haluny rozprzestrzeniające się
Jakby to ujęto w Shreku - chemia nie teges
A ja się boję, że artystycznym atakiem serca zabije mnie kiedyś moja własna wyobraźnia
Pomyśeć, że kiedyś mammas&papas byli dumni, ze dziecko tak "kombinuje" (sic!). A to przecież, używając mocnych, być może nazbyt , słów, i dar i przekleństwo zarazem. jak ustrzec własne dziecko przed, z jednej strony, zupełnym brakiem wyobraźni a z drugiej przed życiem w dziwnej schizie i, na dodatek, mierzeniem wszystkich własną miarką?Jak spowodować, by ten, zupełnie nowy człowiek myślał o sobie a jednocześnie miał przestrzegać szeroko pojętych zasad fair play, nie dla picu a z głęboką wiarą w słuszność potępowania i to bez skrętu kiszek i psyche zarazem?
Słaba opcja.

Ale humorek jak był tak jest heh ;)

0 komentarze: