sobota, października 29, 2005

Los Ziemnicos witają !


Kłopot najwyraźniej nie ma ochoty na sesję zdjeciową...
Lotka za to jak zwykle chętna do współpracy - cokolwiek miałoby to oznaczać :P
niebo z moich stron :)
a te kwiatki to... ee... nie wiem :(






Nie ma to jak w pełni korzystać z wszelkich uroków pobytu na wsi :D

niedziela, października 23, 2005

czyżby naprawdę czarna niedziela...?

no to się będzie teraz działo...

Czyli mamy prezydenta buraków i/lub biedaków, a dokładniej jak to sie odbyło przeczytać można tutaj. Szczególnie polecam poczytanie opinii na forum - nie to, żebym je wartościowała, są (tudzież bywają...) po prostu ciekawe.
Aha, i wcale nie jest tak, że moim wymarzonym prezydentem był Tusk. Bo nie był. Moim wymarzonym prezydentem był ktoś zupełnie niepodobny do Kaczyńskiego. Pod hasłami solidarnościowymi powraca do nas niniejszym legislacyjna pomysłowość rodem z PRLu. Mam nadzieję, że nie będą mieli specjalnych możliwości wykazania się, i w przypadku tej ekipy, po raz pierwszy stwierdzam, że wolę, żeby kradli i na dziwki chodzili, niż zajmowali się sprawami społecznie ważkimi, bo czuję w kościach, że mi osobiście raczej nikt niczego dobrego nie zrobi...



Patrząc na mapę wyborczą kraju, jestem tym bardziej dumna, że z (z)Dolnego Sląska pochodzę. tyle moje, heh...

Oczywiście poniżej poziomu jakiegokolwiek, ale równie oczywiście. powstrzymać się wprost nie mogłam...
Ot, i uległam emocjom związanym z wyborem prezydenta. Kto by pomyślał...heh...ja raczej nie

sobota, października 15, 2005

po prostu rrrrrrroar!


piątek, października 14, 2005

"pozytywne" wibracje

A wzystko zaczęło się od silnej potrzeby intelekualnego zbetonienia. Znów insomnia po sieci mną miota (szlag by ją trafił...) Nie ma to tamto. Koleś (niejaki Szczepan) ubawił mnie do łez (a rzekłabym nawet, choć się nie składa zbytnio, ze do upadłego). Jestem porażona trwale, czego i Wam drodzy moi życzę z całego serca :)


NIE MA Z KIM W TYM MIEŚCIE...
nie ma z kim w tym mieście
napić się wódki
mężczyznom rosną cycki
od bawienia swoich bab
od gilgania swoich kobiet
ociężałych ze szczęścia i nudy
ciężarnych tym gilganiem
ciężarnych -
miłością
własną.

jestem seryjnym monogamistą
w przerwach pijącym czystą
........
.....
...
.

Oczywiście pisownia i inne takie dyrdymały - oryginalne (zmieniłam tylko odległości między wierszami, bo troche za duz miejsca mi to tu zajmowało), a żeby nie miał nikt wątpliwosci, do reszty twórczosci radosnej link podam tutaj, a co....
Kolejna noc nieprzespana :(

sobota, października 08, 2005

błogosławiona cisza przedwyborcza...

Można oddychać, zbyt intensywnie nie myśląc przy tym (wdech/wydech)

***
najnowsze wieści
z emocjonalnego second handu

pustka przeraźliwa
wzrusza tylko mnie

nie jest warta
najmniejszej notatki

niniejszym więc
nawet własną cierpliwość
nadwyrężam

boleśnie

poniedziałek, października 03, 2005

w sieci znalezione...

hłe, hłe...

Pomóż mi jesienny mały boże...

Czy komuś tłumaczyć muszę, że odwykłam? Spytajcie najstarszyh górali...  Kontynuując rżnięcie tekstu w tym klimacie - oczywiście, że mam dość leżenia pod kałużą i pełna jestem najlepszych chęci, i chyba nawet żaden komar nie sprzedał mi adidasa, ale... Niby zwarta i gotowa, zaprawiona w uniwersyteckich bojach, cholera boję się powrotu do uczelnianej rzeczywistości - trzy lata przerwy w uczestnictwie aktywnym jednak robi swoje.... Ja  już wiem, ze wybór nie  z tych najlepszych, ale dość mam przedstawiania się średnim wykształceniem. Szczerze mówiąc, niewiele rzeczy u mnie tak bardzo wkurwa prowokuje.  No nic to drogie dzieci i państwo drodzy - trzymajcie kciuki....

(złóśliwi proszeni są o plucie pod nogi :) )

sobota, października 01, 2005

elo

Wydawało mi się niemal, że wrócić się nie uda. Samolot był spóźniony
na tyle, ze nadzieja nikła w oczach...Po godzinach oczekiwania na
lotnisku, a potem na bagaze, powitało mnie czerwone wytrawne, z hałdą
pleśniaka - tak jak lubię, a brakowało mi go przez tydzień (pleśniaka
błękitnego ofkors, dlatego znów, na cały tydzień wstecz, przeobraziłam
się, między innymi oczywiście, w piwnego potwora - nie mylić z
ciasteczkowym). Rzeczywistość jednak gryzie, więc nadszedł na
opamiętanie czas najwyższy. Póki co wspominać mogę o tym w sposób
iście teoretyczny, bo aklimatyzację rozpoczęłam od imprezy - Kasia
wyjeżdża do Boloniii i to było coś na ksztłt adieu party. Trudno co
robić... Krew nie woda i paliła by się jak oliwa po tych wszystkich
doświadczeniach (z nie zrealizowanymi włącznie).
Fotki z wyjazdu (czesciowo) sa tutaj