niedziela, października 23, 2005

czyżby naprawdę czarna niedziela...?

no to się będzie teraz działo...

Czyli mamy prezydenta buraków i/lub biedaków, a dokładniej jak to sie odbyło przeczytać można tutaj. Szczególnie polecam poczytanie opinii na forum - nie to, żebym je wartościowała, są (tudzież bywają...) po prostu ciekawe.
Aha, i wcale nie jest tak, że moim wymarzonym prezydentem był Tusk. Bo nie był. Moim wymarzonym prezydentem był ktoś zupełnie niepodobny do Kaczyńskiego. Pod hasłami solidarnościowymi powraca do nas niniejszym legislacyjna pomysłowość rodem z PRLu. Mam nadzieję, że nie będą mieli specjalnych możliwości wykazania się, i w przypadku tej ekipy, po raz pierwszy stwierdzam, że wolę, żeby kradli i na dziwki chodzili, niż zajmowali się sprawami społecznie ważkimi, bo czuję w kościach, że mi osobiście raczej nikt niczego dobrego nie zrobi...



Patrząc na mapę wyborczą kraju, jestem tym bardziej dumna, że z (z)Dolnego Sląska pochodzę. tyle moje, heh...

Oczywiście poniżej poziomu jakiegokolwiek, ale równie oczywiście. powstrzymać się wprost nie mogłam...
Ot, i uległam emocjom związanym z wyborem prezydenta. Kto by pomyślał...heh...ja raczej nie

0 komentarze: