czwartek, września 23, 2010

ychy...

żenujące zbiegi i sploty okoliczności mogę już uznać za specialite de la maison... (tu wybaczyć należy akcentów brak - nienawidzę tej klawiatury!!!)
Termin magisterki się zbliża, praca woła, bank coś bardzo chce abyśmy w domu naszym [nie?] zamieszkali (wiecznie powtarzam, że chodzi o pieczątkę PTTK Śnieżka) no i sucz jeszcze cieczkę dostała...
Wszystko na raz... Pablo radośnie twierdzi, ze uwolni nas to na chwilę od "wszystkiego później", " ale jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć...
Nadmieniłam, że i laptop w rozsypce...? Znaczy serwis niby...
 - jeden komputer na dwie dorosłe osoby to stanowczo za mało, heh...

0 komentarze: