sobota, lutego 07, 2009

jak nic powtórka z rozrywki

szlag trafił metodę wyboru metody wyboru metod nauki metodologii pieprzonej
katar glutem, pusty łeb temperaturą atak przypuściwszy z kretesem mnie powaliły.
I nie zdałam planowanej sobie wczoraj zerówki, która i tak się okazała nie do zdania.
Profesorissimus bowiem nie przybył na rzekomy dyżur jak doniesiono mi post factum.
Czeka więc na mnie, szczerząc się w paskudnym grymasie, termin poniedziałkowy pisemny i będę się mogła już gdzieś ponad chmurami zastanawiać, czy ta sesja już za mną czy wręcz przeciwnie.

Z pozytywów wieczornych - zarysowuje się, po raz pierwszy od dawna, szczwany plan, w dodatku zupełnie możliwy do realizacji, wyjazdu z małżem wspólnie. Jakoś w marcu. Po raz pierwszy od ładnych kilku lat razem zupełnie bez powodu bliżej określonego. Ot tak, poszwędać się, zobaczyć co tam u Dziuka ciekawego no i wreszcie Pablowi pokazać jak w Polsce naprawdę góry wyglądają. Niewiarygodne, że Tatry to jedyne góry w Polsce, których jeszcze nie widział. No, jeśli to się uda... to jupijajej i everybody chapeaux bas!

I jeszcze plus nocny :-) Właśnie dostrzegłam, że mogę się czuć oficjalnie dołączona do GTWb (tak sobie myślę przynajmniej, że to już)
Już mi trochę szkoda, że nie wezmę udziału w lutowej akcji, bo na hotspoty to bym nie liczyła specjalnie, a sieć przez roaming, ech... co tu dużo...

Jak zwykle to wszystko nie zmienia jednak faktu, że jestem dupą w głębokich krzaczorach jeśli o materiał na egzamin idzie. A jak wiadomo, ten ostatni w sesji często najsilniejsze odruchy wymiotne wywołuje.
(&^$#*& (_*_) *&(* !!!!!!!!!!!!

0 komentarze: