wróciłam juz w niedziele, tyle, ze pozbierać jakoś nie mam kiedy tych wszystkich moich przytarganych karteluszek - taki to efekt dłuzszego braku dostępu do sieci heh...
Zdjęć zrobiłam strasznie mało - własciwie mozna powiedzieć, ze wcale ich nie zrobiłam... Głównie przez szwankującą baterię w aparacie. Dlatego też wrzucam częsć hurtem tutaj, bez zbędnej, w tym przypadku, zabawy w podstrony i inne takie :P
gość wszystkim znajomy raczej :)
jak jarmark to jarmark :)
z mariackiej widok na najwiekszą na świecie gotycką, ceglaną swiątynię (podobno każde dziecko w tym kraju to wie, wiec mozna powiedzieć, że podczas "wycieczki" uzupełniałam również braki w wiedzy powszechnie uznawanej za elementarną :P)
trójmiasto samotnie
drepcę tu
i ówdzie
moja pojedynczość
budzi zachwyt
nie mącona percepcja
obecnością niczyją
rani nieobecność
niedoczekanie
by on był tu
telefon oznajmia
dawno wiadome
gdzieś w między czasie
czerwień kiczem
wzrok kłuje
kwiat pelargonii
w oknie kamienicy
trójmiasto tętni pustką
ja pośród gwaru
w bańce milczącej
gdzieś w chmurze myśli
kołacze ta głupia
ostatecznego żurawia
w Motławę zapuścić
niechcący niby
głupie pokuszenie
wieczoru letniego
wyjątkowo
zygzakiem myśli
szlak wędrówki
znaczę
radośnie
bez sensu
dosć mętna jak zwykle Motława ^
a owszem, była i wycieczka fakultatywna ;)
widok na port, stocznię i Westerplatte - wystarczy wzrok wytężyć ;)
tu pewnie żyją teraz foki ;)
a tędy wiedzie skrót wpław do Sopotu - mniej więcej :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz