poniedziałek, sierpnia 08, 2005

praca - mistrzostwo świata :D

Jest extra ;) Od dwóch dni, i przez następne dwa dni, robię za cepelkę zawodową :P Zadanie średnio ambitne, ale całkiem przyjemne za to. Zupełnie pozytywnie potrafi wpływać na ego :) Mogłabym tak do końca wrzesnia ( no nie ukrywam, że szczególnie za takie pieniądze w dodatku :) ) Włosi juz od wczoraj przymierzali się do fotek, dziś wypchnęli 'najodważniejszego' wyraźnie, heh. Niby takie przebojowe chłopaki ;)
Przeżyłam jednak dzisiaj jedno dość znaczące rozczarowanie (tak to szumnie dość ujmę, ale nie ukrywam, że trochę mną tąpnęło). Cieszyłam się jak głupek z faktu, że polskie zawodniczki wywalczyły brązowy medal drużynowo. tym bardziej, że pentatlon jest jedną z dziedzin, które zawsze budziły mój szczery podziw. No i tak sie cieszyłam, póki nie obejrzałam relacji telewizyjnej TVP3 (zresztą wyjatkowo słabej, a pani prowadzącej przydałoby się wąsa usunąć :P), z której dowiedziałam się, że Polki w sumie nie miały innego wyjścia niż zdobycie brązowego medalu, przede wszytskim dlatego, że w klasyfikacji drużynowej kobiet, de facto, brały udział trzy drużyny :- I nie bardzo zrozumiały jest dla mnie jeszcze jeden news. Polek startowało 4 i musieli wybrać, które startują drużynowo, a która indywidualnie... Dlaczego do startu wyłącznie indywidualnego wybrano najlepszą (aktualna mistrzyni Polski itp.)? Przecież to nie były zawody równoległe, a pozycja najlepszej Polki mogła mieć wpływ na miejsce drużynowe... Najwyraźniej czegoś nie kumam... Jeśli jutro po raz kolejny napatoczy mi się Skrzypaszek, to chyba poproszę o obszerne eksplifikacje :P tralalalala ;)
Cieszę sie również, ze jednak mammita postanowiła przybyć we wtorek, a nie jutro (a tak naprawde to dziś heh). Daje mi to jedną szansę więcej na uprzątnięcie tego potwornego burdlu, który zapanował w bębenkowej rezydencji :P Jestem niemal pewna, ze łatwiej byłoby odremontować to mieszkanie po pożarze niż gruntownie posprzątać. NIestety, hm... nie jest ubezpieczone. Ok, ten pomysł spada, cóż, ale jak sie zastanawiam, od czego by tu zacząć, to najłatwiejszą opcją wydaje się po prostu odbezpieczenie granatu ręcznego :) Mogłabym go np. wrzucić do mojej wyjazdowej walizki, o którą wszyscy potykają się na wejściu ;) No nie, tak naprawdę to wszystkie (żeby nie było - Pablo jeszcze nie wrócił niestety...) A wszystkie, ponieważ moje mieszkanie wygrało nigdy nie rozpisany przetarg na przystanek, przed i po pracy, zbioru cepelek. Nie ukrywam, że bardzo odpowiada mi ten stan rzeczy. Choć gospodyni ze mnie jak, nie przymierzając, z koziej dupy neseser, gości mieć uwielbiam. Nawet topole mniej wtedy jakby uczulają :P

I jeszcze jedno, nie mogę sie uwolnić jakoś. Zdecydowanie niedoczekanie...

0 komentarze: